Brunetka Books Recenzuje

niedziela, 28 lutego 2021

"Płonący lód. Nieczyste zagranie" Patrycja Kuczyńska, Monika Rępalska

Autor: Patrycja Kuczyńska,   
            Monika  Rępalska 

Tytuł: Płonący lód. Nieczyste zagranie.                   Tom 1

Gatunek: erotyk 

Wydawnictwo: Novae Res

Rok wydania: 2018

Ilość stron: 458

Oprawa: miękka 






Lexi Archibald przyjeżdża do akademika razem ze swoją przyjaciółką Lizzi. Obie dostały się na renomowaną uczelnię. 
Już pierwszego dnia wchodzi w konflikt z Knoxem Blackiem, przystojnym brunetem o czarnych oczach, od którego bije coś mrocznego i władczego.  Chłopak pochodzi z rodziny królewskiej.  Ma władzę i pieniądze. Uważany jest za przywódcę,  który rządzi na uczelni. Jest kapitanem drużyny hokeja. Chłopak jest bardzo przystojny,  dlatego każdą dziewczynę ma na kliknięcie palca bez żadnego wysiłku. Dziewczyny ślinią się na jego widok, faceci schodzą mu z drogi , a samo jego imię wywołuje w każdym strach.

"Jestem w końcu pieprzony Knox Black, ze mną się nie pogrywa, a tym bardziej nie zadziera" 


Gdy w jego życiu pojawia się niespodziewanie Lexi zaczyna między nimi iskrzyć, a każde ich spotkanie kończy się słownymi potyczkami podszytymi erotyzmem.


" - Nie igraj z ogniem, bo ja jestem pieprzonym ogniem, który może cię cholernie poparzyć - szepcze mi do ucha swoim władczym głosem. Przechodzą mnie przez to ciarki, ale są one strasznie przyjemne. Powinnam się bać, ale czuję zupełnie co innego"


Knox daje Lexi jasno do zrozumienia,  że ma trzymać się od niego z daleka. Ona jak na złość zaprzyjaźnia się z jego siostrą Kim. Gdziekolwiek nie pójdzie tam wpada na niego. 
Wkrótce Lexi odkrywa, że Knox i jego kumple grają w jakąś tajemniczę grę, w którą ona jest włączona.
Dziewczyna planuje dowiedzieć się,  o co chodzi i chce zemścić się na Knoxie.

Co z tego wyniknie?

Ta książka to prawdziwa petarda! Bardzo podobała mi się ta historia miłosna przesiąknięta pożądaniem i erotyzmem. 
To prawdziwy rollercoaster emocji. Nienawiść,  przyjaźń,  miłość,  seks, namiętność,  pożądanie,  chęć zemsty, poznanie tajemnic, rozwiązanie zagadki, bójki,  przemoc fizyczna w rodzinie i nawet znajdziecie tutaj prześladowcę. Mamy też tutaj przykład rodziny z wyższych sfer,  gdzie za zamkniętymi drzwiami dzieje się źle. 
To wszystko sprawiło,  że nie mogłam  oderwać się od tej książki. 
Bardzo przyjemny erotyk, który trzyma w napięciu do samego końca. 
Polecam!


sobota, 27 lutego 2021

"Kruchość porcelany" Monika Sawicka

Autor: Monika Sawicka 

Tytuł: Kruchość porcelany 

Gatunek: literatura obyczajowa 

Wydawnictwo: Literackie Magia Słów 

Ilość stron: 268

Rok wydania: 2008

Oprawa: miękka ze skrzydełkami 




Bohaterka powieści Zuzanna Maks to mężatka i matka Amelki. Jest kobietą bardzo zaradną i przedsiębiorczą. Jednak za zamkniętymi drzwiami jej domu rozgrywa się prawdziwy dramat. Zuzanna dźwiga swój krzyż w ciszy, ciesząc się każdą wolną chwilą wolną od krzyku, bólu i łez. Kobieta opowiada o swoim życiu z mężczyzną,  który bije ją, znęca się nad nią psychicznie i fizycznie,  a nawet stosuje wobec niej przemoc seksualną.
Takich maltretowanych kobiet jak Zuzanna jest mnóstwo. Niestety zamiast wołać o pomoc one milczą.
Zuzanna jest chodzącym przykładem na to, że pieniądze nie dają szczęścia.  Razem ze swoim mężem tworzą modelowy wzorzec polskiej rodziny.
Przez prawie dziewięć lat była workiem treningowym swojego męża, a sztuki makijażu nauczyła się perfekcyjnie maskując swoje siniaki na twarzy. 
Kiedy mąż odwiedził ją w szpitalu na oddziale chirurgii zapytał się jej, co ona tam robi. Nie pamiętał, że to on ją tak załatwił. Maltretowana kobieta nie zgłasza tego nigdzie, bo kocha swojego męża. Nie narzeka, bo ma córeczkę Amelkę, która daje jej siłę, aby żyć.
Tkwi w toksycznym związku i czeka na cud. Ciągle zastanawia się,  co ma zrobić ze swoim życiem i nie jest w stanie nic zrobić.  Szybko zaczyna tracić do siebie szacunek.
Wie, że dalej tak nie może żyć, bo na to wszystko patrzy jej córka Amelka. Nie chce fundować jej takiej samej przyszłości jak jej teraźniejszość i przeszłość. 
Nawet, kiedy uciekły od oprawcy to wróciły do domu po jego błaganiach i obietnicach.

"Podobno należy dać szansę każdemu człowiekowi.  Trzeba wierzyć w ludzi" 

Kiedy on wytrzymuje tylko dwa miesiące to Zuzanna nie obwinia męża o to, co się stało.  Mówi,  że wina zawsze leży po dwóch stronach.
Przemoc w rodzinie jest na porządku dziennym. Kogo to obchodzi?
Na dodatek życie brutalnie doświadcza Zuzannę. Kobieta nie dość,  że ma męża, który ją maltretuje i zdradza, dowiaduje się, że jest poważnie chora. Ma raka piersi...

"Los wywinął mi numer i obdarował guzem wielkości śliwki"



Autorka poprzez swoją powieść apeluje do ofiar przemocy domowej, aby wołały o pomoc. 
"Kruchość porcelany" to książka,  od której nie mogłam oderwać się. Pełna emocji, wzruszeń oraz humoru, który pozwala przetrwać najgorsze chwile w życiu. 
Książka przypomina mi pamiętnik i przeczytałam ją szybko. 
Szykujcie chusteczki,  bo to bardzo wzruszająca i przerażająca historia o Zuzannie.
Ponadto książka sprawia, że skłaniamy się ku zadumie i refleksji nad życiem. 

"Od życia nie można uciec. Ani od śmierci.  I pozostaje tylko pytanie, jak chcemy spędzić ten czas pomiędzy życiem a śmiercią"


Historia Zuzanny to dobre przesłanie dla kobiet, które doznają przemocy domowej,  aby walczyły o swoje życie i szczęście.  Dowód na to, że pomimo takiej tragedii można stanąć na nogi.

Polecam!

niedziela, 21 lutego 2021

"Echa przeszłości" Małgorzata Kasprzyk

Autor: Małgorzata Kasprzyk 

Tytuł: Echa przeszłości 

Gatunek: literatura obyczajowa 

Wydawnictwo: WasPos 

Premiera: 17.02.2021

Ilość stron: 300

Oprawa: miękka 




Eliza Wendel i Jakub Niwiński poznali się na wakacyjnym kursie języka hiszpańskiego. Wpadli na siebie podczas przerwy i gdy spojrzeli sobie w oczy poczuli się jakby piorun w nich strzelił. Nie widzieli świata poza sobą i wszystkie wolne chwile spędzali razem. Miłość od pierwszego wejrzenia. 
Kiedy Kuba przyjechał do domu Elizy na kolację okazuje się,  że ich ojcowie znali się i kiedyś byli wspólnikami. 
Eliza i Jakub zaczynają prowadzić własne śledztwo i próbują ustalić, co było powodem konfliktu. Podobno pokłócili się o sprawy finansowe i sposób zarządzania.  Rozwiązali spółkę i każdy z nich poszedł swoją drogą. 
Wkrótce okazuje się,  że wydarzenia sprzed 20 lat obudzą demony przeszłości, bo to co wtedy wydarzyło się na zawsze poróżniło przyjaciół. 
Zakochani chcą pogodzić swoich ojców, ale podczas odkrywania sekretów z przeszłości sami popadają w konflikt...

Czy tajemnice z przeszłości zniszczą ich cudowne uczucie?
Co takiego stało się ponad 20 lat temu?
Co to za tajemnica?
Co takiego Eliza dowie się o swoim ojcu?
Czy Eliza i Jakub unikną kryzysu spowodowanego przez dawny konflikt ich ojców?
Czy mogą z optymizmem patrzeć w przyszłość?

"Echa przeszłości" to powieść o wydarzeniach sprzed lat,  rodzinie,  przyjaźni,  nieszczęściu,  sekretach,  wybaczaniu.
Powieść pokazuje jak przeszłość wpływa na teraźniejszość. 
Przeznaczenie sprawia,  że Eliza i Jakub poznają się i dzięki temu ich ojcowie ponownie spotykają się. 
Co z tego wyniknie,  sami przekonacie się po przeczytaniu tej świetnej historii. 
Ja jestem zauroczona tą książką,  bo uwielbiam czytać o takich tajemnicach sprzed lat.  Tutaj poznajemy opowieść,  w której teraźniejszość przeplata się z przeszłością. 
Autorka poprzez swoją powieść pokazuje nam, co może stać się,  gdy połączymy przyjaźń z biznesem. 
Książkę czyta się szybko. Tak mnie wciągnęła,  że przeczytałam ją w jeden wieczór.  Genialna! Nie mogłam od niej oderwać się. 
Polecam!

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu WasPos. 

piątek, 19 lutego 2021

"Igrając z szefem" Ewa Maciejczuk

Autor: Ewa Maciejczuk 

Tytuł: Igrając z szefem 

Gatunek: romans

Wydawnictwo: Niezwykłe 

Ilość stron: 271

Rok wydania: 2021

Oprawa: miękka 




Olivia Hall pokłóciła się z ojcem, bo chce żyć po swojemu. Wyprowadza się do swojej przyjaciółki Blanki. Postanawia zacząć nowy etap życia.  W Devil's House miała spróbować swoich sił jako sekretarka w firmie modowej. Marzyła, żeby zostać projektantką.
Kiedy przed pracą idzie do cukierni naprzeciwko pracy trafia tam na mężczyznę o nieziemskiej  urodzie. Jeszcze żaden facet tak na nią nie zadziałał. 
Wkrótce Olivia doznaje szoku, bo okazuje się,  że mężczyzną z cukierni jest jej szef. Seksowny prezes firmy Alexander Devil przyciąga ją jak magnes pomimo tego, że jest dupkiem o dwóch osobowościach.
Niespodziewanie on proponuje jej służbowy wyjazd do Paryża.  Kolacja w hotelowym pokoju wywraca jej całe życie do góry nogami...
Czy będzie szczęśliwe zakończenie?

"Igrając z szefem"to debiut autorki. Uważam,  że bardzo udany. Jest romans, namiętność,  pożądanie,  miłość,  ale też intrygi, w tle nawet morderstwo, napad, krwawe porachunki. 
Jedyne do czego mogę przyczepić się to jedynie do tego, że było za mało tego romansu biurowego. Plus za wątek sensacyjny,  który trzymał mnie w napięciu do ostatniej strony. Czekam na następne powieści Ewy Maciejczuk.
Polecam gorąco!

środa, 17 lutego 2021

"Mogło być gorzej" Teresa Monika Rudzka

Autor: Teresa Monika Rudzka

Tytuł: Mogło być gorzej 

Gatunek: literatura obyczajowa 

Wydawnictwo : WasPos

Ilość stron: 300

Rok wydania: 2021

Oprawa: miękka 



Pewnego dnia do przychodni przyszedł 
49-letni wdowiec Fabian Jurek, radca prawny, któremu żona zginęła w tragicznym wypadku samochodowym. Fabian miał pretensje, że wszyscy uczestniczyli w imprezach jakie urządzała jego zmarła żona lekarka,  a teraz nie ma chętnych do pomocy.
Ksenia, która tam pracowała zaoferowała swoją pomoc. Jednak ,gdy nieoczekiwanie wypadła jej konferencja ona wyręczyła się swoją przyjaciółką Mirosławą Sawicką.
Mira miała popakować w worki ubrania z szafy i zawieźć je do schroniska dla samotnych matek.
W pewnym momencie Mira znajduje tam psa i postanawia poszukać dla niego karmy. Trafia na pijanego właściciela mieszkania,  który wziął ją za złodziejkę i Ukrainkę.
W dodatku anorektyczna córka mężczyzny nie była wcale lepsza od swojego ojca. 
Fabian wiedział, że musi ponownie spotkać się z Mirą, która zrobiła na nim okropne wrażenie. 
Mira w swoim domu zobaczyła, że w jej torbie znajduje się "pasażer na gapę".
Fabian oskarża ją o kradzież psa.
Mira wraz ze swoim synem Marlonem jadą oddać psa.
Na widok Marlona, Justyna robi maślane oczy i stała się miła.
Mira całkiem niedawno straciła starszego syna. Poetka i redaktorka wszystkie swoje uczucia przelała na Marlona i kotkę Bożenkę.
Mira i Fabian totalnie różnią  się od siebie.
Zaczynają spotykać się. Fabian proponuje Mirze wspólne życie. 
Równocześnie poznajemy losy ich dzieci. Justyna uważa się się za lepszą od innych, pomiata ludźmi o niższym szczeblu społecznym. Dziewczyna olewa naukę i jest grymaśna, rozpuszczona oraz robi co chce. Wpadła w anoreksję.
Natomiast Marlon kończył studia, miał pracę i mieszkanie. 
Co z tych relacji wyniknie?
Zachęcam Was do przeczytania tej powieści.
"Mogło być gorzej" to historia o dwóch rodzinach doświadczonych przez los.
Bardzo podobała mi się postać Miry i jej syna Marlona. 
Szkoda mi było Justyny. Odrzucona przez własną matkę wpadła w anoreksję. Czuła się odtrącona, zlekceważona i samotna. Nieudane małżeństwo jej rodziców źle wpłynęło na jej psychikę. Nie chciała uczyć się,  a Fabian bał się, że ona stoczy się na dno.
Fabian jako ojciec i mężczyzna denerwował mnie przez cała powieść.  Nie polubiłam go i miałam ochotę zdzielić go po głowie. To niezły narcyz, buc, sknerus i chytrus skoncentrowany tylko na sobie. On uważa, że albo będzie tak jak on chce, albo nic nie będzie. Na dodatek nie interesował się swoją córką , nie wiedział co robi. Dosłownie nic o niej nie wiedział.

Powieść wciągająca od samego początku. Czyta się ją bardzo szybko. W dodatku mnóstwo tutaj czarnego humoru. Teksty Miry i jej syna wprowadzą Was w świetny nastrój.

Polecam!

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu WasPos. 

poniedziałek, 15 lutego 2021

ZAPOWIEDŹ RECENZENCKA "Żelazne zasady" Agata Polte

⚘ZAPOWIEDŹ RECENZENCKA⚘
Powieść Agaty Polte,  
Wydawnictwo NieZwykłe 
"Żelazne zasady".
Premiera: 10 marca 2021
Mam dla Was:
Rozdział 1
MALIA
 
ZDECYDOWANIE NIE SPODZIEWAŁAM SIĘ TEGO, że będzie dzisiaj padać. Klęłam pod nosem w swoich lekkich sandałkach na wysokim koturnie i letniej sukience, zaciskając dłonie na kierownicy. Trzydzieści stopni i bezchmurne niebo, dobre sobie. Dla kogo była ta poranna prognoza? Bo tutaj mieliśmy właśnie małe oberwanie chmury, a ja naprawdę musiałam wysiąść z tego pieprzonego samochodu. Już do diabła z umówioną wizytą u kosmetyczki – ostatecznie i tak nie chciałam tam iść, ale Laureen uparła się, że na urodziny dostanę od niej wypasiony bon na zabiegi relaksacyjne, bo jestem „zbyt spięta na tej swojej emeryturze”. Niby jak miałam nie być, skoro twierdziła, że odejdzie z tego gówna razem ze mną, po czym zakochała się w jakimś frajerze i teraz siedziała w tym wszystkim po uszy? 
Mój kuzyn dał nam jedną szansę. Tylko jedną szansę ze względu na to, że uratowałyśmy jego żałosną dupę. Pozwolił nam się odciąć i obiecał, że jego ludzie o nas zapomną, nasze konta zostaną wyczyszczone i będziemy mogły zacząć normalne życie. A to było coś. Z familii się tak po prostu nie odchodziło. Rodziłaś się w niej, potem w niej umierałaś. Albo, zwykle, dla niej. Większość osób nie miała żadnego wyjścia awaryjnego. To, że Frank nam je zaproponował, zakrawało na prawdziwy cud. A Laureen zaprzepaściła to wszystko, bo zakochała się we wspólniku mojego kuzyna i zamierzała go poślubić. To nie mogło się dobrze skończyć. 
Po części trochę jej zazdrościłam, niech będzie. Miała swojego Antonia, co sprawiało, że odczuwałam małe ukłucia żalu. W końcu nie młodniałam z dnia na dzień, a jedyną stałą w moim życiu była złota rybka, którą czasami przez nawał pracy zapominałam nakarmić. Tak, gardziłam przez to sobą, ale ostatecznie Lolo nadal machał płetwami, więc nie było o co robić spiny. Oddałam go jednak, ponieważ nie chciałam dłużej przysparzać mu cierpień. 
Miałam dwadzieścia sześć lat, masę pieniędzy na koncie i żadnego pomysłu na to, co zamierzałam dalej. Przecież przyszłam na świat w rodzinie mafijnej. Zdawałam sobie sprawę, że będę jej służyć do końca swoich dni. Potrafiłam kantować – gdybym chciała, oszukałabym nawet wariograf. Umiałam powalić dwa razy większego ode mnie przeciwnika i jeszcze stworzyć na jego ciele precyzyjny wzorek z pocisków. Znałam zasady obowiązujące w przestępczym półświatku, a także wiedziałam, jak zachowywać się na bankietach czy owinąć sobie ludzi wokół palca. 
Ale, do cholery, nie miałam pojęcia, że płyta indukcyjna w mieszkaniu Laureen wymaga używania specjalnych naczyń, bo zwykłe nie będą na niej działać. Dlatego zepsułam i płytę, i garnki – nie pytajcie nawet jak. W ten sposób zostałam bez obiadu, więc przyjechałam do centrum, aby wziąć coś na wynos. Tyle że w tym czasie pogoda postanowiła urządzić mi z życia piekło, a ja dodatkowo nie zabrałam parasolki. Nie przypuszczałam, że mi się przyda, poza tym zwykle ktoś pamiętał o niej za mnie.
Cóż, nie tym razem. I po sześciu miesiącach powinnam się już do tego przyzwyczaić. Podczas tego okresu odseparowania od rodziny oraz przeprowadzki powoli się z tym oswajałam, ale później moja przyjaciółka wyskoczyła ze wspomnianym zakochaniem. Poprosiła, żebym przyjechała i pomogła jej w przygotowaniach do ślubu, przy okazji robiąc sobie u nich kilkutygodniowe wakacje. Powiedziała, że Antonio ma jakieś interesy do załatwienia, więc będziemy mogły spędzić ten czas razem. Nie chciała siedzieć sama w ich wielkiej willi za miastem, w której jedyne towarzystwo stanowiliby ochroniarze i personel, dlatego miałyśmy zatrzymać się w jej mieszkaniu w centrum Bostonu. 
Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że kochany Tony ostatecznie zaproponował Laureen, by pojechała razem z nim w bliżej nieokreślone miejsce. Przyjaciółka nie wyjaśniła mi niczego, zostawiła jedynie klucze do swojej kawalerki oraz karteczkę ze stosowną informacją. W związku z tym nie miałam wyrzutów sumienia, że zepsułam jej kuchenkę. 
Blok, w którym mieszkała Laureen, znajdował się niedaleko plaży, a ja już od tak dawna planowałam wybrać się na wakacje i przeleżeć cały dzień nad wodą, że postanowiłam skorzystać z okazji. Byłam wolna od dawnego życia. Po śmierci brata i ojca nie chciałam zostawać w Nowym Jorku. Nic mnie tam nie trzymało, rodzina radziła sobie beze mnie, zatem… odeszłam. I tyle. Pragnęłam czegoś innego.
Wzięłam głęboki wdech, chwyciłam jakąś bluzkę, która leżała na tylnym siedzeniu, zamierzając użyć jej jako osłony przed deszczem, potem wyskoczyłam z samochodu. Poślizgnęłam się od razu po postawieniu stopy na mokrym podłożu, więc zaklęłam siarczyście, a następnie ruszyłam biegiem w kierunku bocznego wejścia do restauracji. Wszystko przez stare przyzwyczajenia: personel zazwyczaj wprowadzał nas właśnie specjalną drogą, byśmy nie musieli przechodzić przez salę pełną zwykłych gości, tylko od razu znaleźli się w strefie dla VIP-ów. Teraz nawet nie przyszło mi do głowy, że pewnie powinnam była zaparkować przed budynkiem. Przecież to nie moje miasto, nikt mnie tutaj nie znał i zapewne nie wiedział za wiele o rodzinie Ferro. Rodzinie Żelaza.
Przez deszcz, który spadał na mnie niczym składająca się z wody ściana, nie widziałam dokładnie, dokąd zmierzam, ale kierowałam się do wejścia. Przecież nie wywalą mnie w takim stanie w taką pogodę, pomyślałam. Już czułam, że strugi wody spływają po moich nagich ramionach i udach, a sukienka staje się coraz bardziej mokra. Nawet nie zamierzałam patrzeć, jak żałośnie wyglądam. Byłam głodna, wściekła i przemoczona – to najgorsze możliwe połączenie. Na dodatek nie wzięłam z samochodu torebki, w której zawsze nosiłam broń. 
Czy ten dzień mógł być jeszcze gorszy?
Okazało się, że mógł. 
Wpadłam nagle na mężczyznę, który pojawił się znikąd przed wejściem, i odbiłam się od niego, ale udało mi się złapać równowagę. Chciałam unieść wściekłe spojrzenie i go nim zmrozić. Tyle że zupełnie nie byłam przygotowana na to, co się stało w następnej sekundzie. 
Zostałam odepchnięta przez wielką łapę jakiegoś napakowanego gościa, drugi stanął szybko przed facetem, z którym się zderzyłam. Wylądowałam w ogromnej, powstałej w zagłębieniu chodnika kałuży. Pisnęłam z zaskoczenia i bólu, koszulka spadła na brudną, mokrą ulicę, więc krople zaczęły uderzać o moją twarz, a ja przez chwilę mrugałam, nie mając pojęcia, co się właśnie wydarzyło. Następnie usłyszałam dobrze znany mi dźwięk odbezpieczanej broni i zamarłam.
Deszcz padał nieprzerwanie. Leżałam w śmierdzącej paliwem i brudem ulicy kałuży, byłam przemoczona, głodna i wściekła, a jacyś dwaj goryle mierzyli do mnie z pistoletów. Jeśli się nie myliłam, to FN-ki, kaliber dwadzieścia dwa. Niezłe cholerstwo używane zwykle przez oddziały specjalne, ale na czarnym rynku można przecież dostać wszystko. Do diabła, mój kuzyn uwielbiał tę broń i sprowadzał ją do naszego miasta. Miałam nadzieję, że ci kretyni nie kupili jej właśnie od niego. 
– Nie przesadzajcie, z drogi – warknął mężczyzna, na którego wcześniej wpadłam, odpychając swoich ludzi na boki. 
Ci posłusznie się odsunęli, zabezpieczyli i schowali spluwy, a facet w tym czasie spojrzał na mnie z nieodgadnioną miną. Chociaż miałam wrażenie, że na początku był zaskoczony, w tej chwili kąciki jego ust unosiły się nieznacznie w lekkim rozbawieniu. Dopóki jego wzrok nie skierował się bardziej w dół. Wtedy szare oczy rozbłysły, a ja zdałam sobie sprawę, że mokra sukienka się podwinęła i odsłoniła już zdecydowanie zbyt duży fragment ud. Jeszcze kawałek i byłoby mi widać całe majtki. Naciągnęłam materiał ze złością na nogi, na co nieznajomy znów uśmiechnął się kącikiem ust, po czym wyciągnął dłoń w moim kierunku.
Ale pierwszy szok zdążył minąć, teraz byłam już tylko kurewsko wściekła. Poderwałam się z miejsca i spojrzałam na niego z mordem w oczach. 
– Co to miało być?! – wrzasnęłam, czując, jak drżą mi ręce. Cholera, wystraszyli mnie tak bardzo, że straciłam nad sobą kontrolę. Zwykle lepiej potrafiłam panować nad głosem i zachowaniem. Naprawdę. – Powaliło was do reszty?! 
Facet zmarszczył nieznacznie brwi. Na mojej twarzy malował się pewnie strach zmieszany ze wściekłością. Miałam nerwy z żelaza, podczas roboty nawet nie czułam zdenerwowania, jednak przez zły humor, niepogodę i zaskoczenie niemal dostałam zawału. Nieznajomy chyba to dostrzegł, bo złapał moją dłoń i mruknął uspokajająco:
– Wybacz, gattina, moi ludzie zareagowali zbyt gwałtownie. Nic ci nie jest?
Gattina? 
Odepchnęłam jego rękę i odgarnęłam mokre kosmyki z czoła oraz policzków, ale niewiele mi to dało. Pieprzony deszcz. Pieprzony ważniak, który przede mną stał. Pieprzone wakacje!
– Jak, cholera, nie jest?! – warknęłam. – Przez ciebie jestem cała mokra, na dodatek… – Zmrużyłam powieki, gdy w jego oczach pojawił się drapieżny błysk. Oczywiście, że musiał zinterpretować moje słowa w ten sposób. – Twoi goryle grozili mi bronią! W środku, kurwa, dnia, w centrum miasta! 
Odchrząknął, rozglądając się na boki, a ja dopiero wtedy zauważyłam, że z okien restauracji spogląda na nas chyba połowa ludzi z obsługi, którzy jednak szybko wrócili do swoich zajęć, gdy posłałam im piorunujące spojrzenie.
– To przejście nie jest dostępne dla wszystkich – powiedział gładko.
– To wsadź sobie to przejście w…
Nie dokończyłam. Na widok jego miny natychmiast zamilkłam. Wyraz jego oczu uświadomił mi, że nie chcę wypowiadać tej myśli do końca, ponieważ mogę tego pożałować. Mój instynkt momentalnie zaczął dawać o sobie znać. Z tym facetem było coś nie tak. 
Trzęsłam się teraz nie tylko z wściekłości, lecz także z zimna, ponieważ deszcz przemoczył mnie już do suchej nitki, a lodowaty wiatr sprawiał, że zamarzałam. Na domiar złego nagle naszła mnie potrzeba, by jak najszybciej stąd zniknąć, bo poczułam, jakby ktoś właśnie łapał mnie w pułapkę. Nie cierpiałam czegoś takiego. 
– Mądra dziewczynka – oznajmił facet, widząc, że się wycofałam. W tej chwili oczywiście znowu złość wzięła górę, ale nim powiedziałam cokolwiek, dodał: – Zimno ci.
Zdjął marynarkę i zarzucił mi ją na ramiona, a ja musiałam bardzo wytężyć umysł, żeby sobie przypomnieć, dlaczego wściekałam się na kogoś, kto tak pachnie. Zmysłowo, ostro i świeżo. Oszałamiająco. Drzewno-korzenna woń dotarła do mojego nosa i na moment mnie obezwładniła. 
Byłam perfumową dziwką, okay? Jeśli chodziło o męskie zapachy, mogłam się w nich naprawdę poważnie zatracić. Nie bez powodu mój kuzyn Frank miał kolekcję drogich pachnideł upchanych w dużej komodzie w sypialni oraz w całej szafce w łazience. Za każdym razem, gdy chodziłam po sklepach, kupowałam mu kolejny flakonik. Zgadnijcie, co dostanie facet Laureen na urodziny, które wypadały w przyszłym miesiącu. 
Otrząsnęłam się jednak i chciałam ściągnąć marynarkę, ale nieznajomy ją przytrzymał i spojrzał wymownie na moją klatkę piersiową. Dopiero wtedy zrozumiałam, że odsłonięte uda były moim najmniejszym problemem. Nie założyłam stanika, a sukienka w biuście miała biały materiał. Chyba nie musiałam niczego dodawać.
Jakim cudem o tym, cholera, nie pomyślałam? Czy przez tę pieprzoną emeryturę całkowicie zdurniałam?
Otuliłam się więc marynarką, piorunując jej właściciela wzrokiem. Odzyskałam rezon.
– Jesteś przemoczona. Moi ludzie mogą cię dokądś…
Prychnęłam, a potem odsunęłam się od niego z wyniosłą miną.
– Sama trafię do lekarza. I wyślę ci rachunek od kardiologa, bo właśnie zafundowałeś mi cholerny zawał! 
Uśmiechnął się skwapliwie. 
– Za tę sukienkę też. A jeśli na dodatek złapię jakieś przeziębienie, to was pozwę! – warknęłam, następnie odwróciłam się na pięcie i pomaszerowałam z powrotem do samochodu.
Usiadłam za kierownicą, nie zważając na to, że poplamię tapicerkę. Musiałam zrzucić buty, bo ślizgały się na pedałach. Prowadzenie z bosymi stopami było naprawdę okropne, jednak zacisnęłam zęby i odjechałam z piskiem opon, żałując, że nie zdecydowałam się na ochlapanie stojących nadal w wejściu pod daszkiem mężczyzn w garniturach. Nie miałam pojęcia, kim są, ale się, kurwa, dowiem. 
Z wściekłości chciałam coś rozwalić. Najlepiej głowy całej trójki za pomocą ukrytego w torebce glocka albo znajdującego się w schowku rugera. Ten ostatni miał tłumik. Ulubiona broń zabójców. 
Czy Antonio kochał moją przyjaciółkę na tyle, by pomóc mi zatuszować potrójne morderstwo? 
Nie wiedziałam, ale naprawdę miałam ochotę kogoś zabić. Zwłaszcza że teraz zaburczało mi w brzuchu tak głośno, że z pewnością dało się to słyszeć w sąsiednim stanie. 
 
ENZO
(inna czcionka)
 
NIENAWIDZIŁEM CAŁEJ TEJ FARSY. Urządzania kameralnych obiadków, przyjęć, spotkań, bankietów. Lawirowania między komplementami a ukrytymi groźbami. Uśmiechania się, kiedy ktoś wbijał mi nóż w plecy. Jednak tak wyglądała moja codzienność. Musiałem załatwiać większość interesów osobiście, inaczej niektórzy zaczęliby posądzać mnie o lenistwo i pomyśleliby, że skoro wyręczam się innymi, można mnie zastąpić. A to byłby cholerny błąd, bo mnie nie dało się zastąpić. Nie po to ojciec – odkąd nauczyłem się chodzić – wkładał mi do głowy wszystko, co powinienem wiedzieć, aby znaleźć się tu, gdzie jestem, i zasłużyć na to miejsce, żeby teraz ktoś z ulicy mógł po prostu przyjść i zabrać mi koronę. 
Dlatego przyjechałem do Giovanni’s. Ta głupia zdzira, Francesca, chciała się tu spotkać, by omówić kilka delikatnych kwestii, jakie ostatnio zaczęły wychodzić na światło dzienne. Na przykład taką, że ludzie jej męża „przypadkowo” napadli w porcie na moich dostawców i próbowali ukraść nam większość sprzętu, który naprawdę sporo kosztował. Kulturalny obiadek, trochę pieprzenia o tym, że to tylko nieporozumienie i że Francesca dla spokoju wyda winnych, byle zachować dobre stosunki. Zasugerowała nawet, że osobiście wynagrodzi mi jakoś tę niewygodę. Musiałem się bardzo powstrzymywać, żeby nie zrzucić z odrazą jej wymanikiurowanej dłoni sunącej w górę mojego kolana. 
– Możemy się dogadać, Enzo… – szepnęła.
Posłałem jej chłodny uśmiech. Najwyraźniej wzięła go za zachętę, ponieważ jej ręka dotarła już niemal do mojego krocza. Zerknąłem na szefa ochrony, Ethana, który skinął mi głową. Przyszła sama. Co za amatorski błąd.
– Aaach! – krzyknęła Francesca, gdy wykręciłem jej dłoń szybkim ruchem. W jej oczach zaczęły się pojawiać coraz większe przerażenie i ból. – Puść! Puść! Przepraszam, ja wcale…
Szarpnąłem. Francesca wrzasnęła, a ja uwolniłem jej skręcony nadgarstek ze zdegustowaniem, po czym wskazałem Ethanowi, aby zajął się problemem, który właśnie zerwał się na nogi. Chyba w końcu do niej dotarło, że popełniła ogromny błąd. To nie był pierwszy raz, gdy ludzie jej męża testowali granice mojej cierpliwości. 
Rodzina Navarrów należała do rady rządzącej naszym miastem. Sześć największych familii zawiązało sojusz, żeby zakończyć odwieczne konflikty i wprowadzić do interesów nieco spokoju. Utworzyliśmy zespół złożony z przywódców każdej z nich i opracowaliśmy zasady. Żelazne zasady. Jedną z nich złamał Pablo Navarra, kiedy jego ludzie ponownie przekroczyli granicę, po czym zaatakowali moich.
– Bez śladów – rzuciłem.
Cała restauracja była przez nas obstawiona, więc Ethan przytaknął, dając znać, że zrozumiał mój rozkaz, a potem ogłuszył Francescę i zabrał ją do samochodu, bym mógł w spokoju dokończyć obiad. Ten pierdolony Hiszpan, z którym się związała, nie mógł być na tyle głupi, aby uwierzyć, że za taką zniewagę po prostu zgodzę się zerżnąć jego żonę i odstrzelić przypadkowych członków jego rodziny. To tak nie działało. Za przelaną krew płaciło się wyłącznie jedną walutą: płynną, czerwoną, cuchnącą miedzią. Zamierzałem wysłać jasny sygnał Pablowi oraz wszystkim, którzy o tym zapomnieli. Gdy przyłapałem go na gorącym uczynku, zyskałem do tego pełne prawo, tylko musiałem wystąpić do rady z prośbą o możliwość wyegzekwowania go zgodnie z zasadami. Ale na pewno mi na to pozwolą.
Skończyłem w spokoju posiłek, a później Ethan przypomniał mi, że mam jeszcze jedno spotkanie w centrum, tym razem w sprawie nieruchomości, która ostatnio spędzała sen z powiek mojemu bratu, więc w dobrym humorze skierowałem się do wyjścia. Skinąłem uprzejmie Giovanniemu – ten facet był naprawdę świetnym kucharzem. Właściwie jedynie dlatego, że spotkaliśmy się w jego restauracji, Francesca nadal żyła. Nie chciałem zabrudzić schludnego wnętrza, przecież jadałem przy tym stoliku kilka razy w miesiącu. 
Ethan otworzył drzwi lokalu, a ja się skrzywiłem. Odkąd zaczęło się więcej ataków na moje życie, moi ludzie zdecydowanie przesadzali z ochroną. Zwykle zachowywali dystans, ale od jakiegoś czasu podążali raptem dwa kroki za moimi plecami. To mnie wkurwiało. Jednak byłem też zadowolony, bo przecież wykonywali swoją robotę. Chcieli zapewnić mi bezpieczeństwo, zamiast wpakować kulkę w łeb i zająć moje miejsce. To kurewsko miłe z ich strony. Nawet jeśli niepotrzebne.
Raul mocował się przez chwilę z parasolką, bo na zewnątrz ktoś spuścił z nieba pierdoloną Niagarę. Westchnąłem ze zniecierpliwieniem i wyszedłem pod krótki daszek, oglądając się na moją prawą rękę i jego zastępcę, a wtedy poczułem uderzenie. Nie było mocne, obrywałem w swoim trzydziestodwuletnim życiu zdecydowanie zbyt często, by takie muśnięcie nazwać ciosem, ale spiąłem się mimowolnie, przygotowując na atak. 
Kolejny zamach? Która to już, trzecia próba w tym miesiącu? 
Następne uderzenie jednak nie nadeszło. Zamiast tego napotkałem spojrzenie intensywnie zielonych oczu, w których malowały się zdumienie i frustracja. Dziewczyna była już przemoczona, trzymała nad głową jakąś szmatkę, próbując osłonić się przed ulewą, co ostatecznie niewiele jej dało. Czarne włosy przykleiły się do jasnej twarzy, gdzie rozmazał się tusz. Nie zdążyłem dostrzec niczego więcej, bo Raul odsunął mnie ramieniem, a Ethan popchnął brunetkę prosto w znajdującą się zaraz za schodkami kałużę. Z powrotem na deszcz.
Upadła z cichym jękiem, który wydobył się spomiędzy muśniętych jasną szminką warg. Od razu poczułem, jak krew koncentruje się tylko w jednej części mojego ciała. Cholera, musiałem znaleźć sobie chętną na noc, skoro podnieciła mnie leżąca w kałuży kobieta. Na swoje usprawiedliwienie miałem to, że dostrzegłem sterczące pod białym materiałem sutki. Chyba nawet nie wiedziała, że przemoczona sukienka tak prześwituje, ale na razie nie zamierzałem jej uświadamiać. Napawałem się widokiem.
– Nie przesadzajcie, z drogi – warknąłem do swoich ochroniarzy.
Obserwowałem uważnie tę małą, rozważając przez kilka sekund, czy planowała mnie zaatakować, czy to był przypadek. To nie byłby pierwszy raz, gdy ktoś wysłał jakąś ślicznotkę, żeby mnie zlikwidowała. W końcu istniało mnóstwo płatnych zabójczyń, które najpierw uwodziły, a potem bez skrupułów zabijały dających się omamić naiwniaków. Czasami nawet się z nimi pieprzyły, jeśli miały dobry dzień. Jakieś przeczucie mówiło mi, że leżąca w kałuży dziewczyna zdecydowanie nie jest niewinna, ale teraz postanowiłem nad tym nie rozmyślać, bo dostrzegłem, że jej sukienka podwinęła się, ukazując smukłe uda.
Brunetka otrząsnęła się wreszcie z szoku, z furią naciągnęła materiał na nogi, następnie zignorowała moją wyciągniętą dłoń i zerwała się z betonu. Podziwiałem, że nie wyrżnęła z powrotem w tych swoich sandałkach na platformie tak wysokiej, że kiedy wstała, sięgała mi niemal do policzka. Nigdy nie potrafiłem zrozumieć, po jaką cholerę w ogóle stworzono coś takiego, jednak gdy zauważyłem, jak bardzo wydłużyło to już i tak obłędne nogi, postanowiłem więcej nie wyśmiewać prób Cloe, która ostatnio uczyła się chodzić na jeszcze wyższych obcasach. 
A może właśnie powinienem jej tego zabronić? Jeśli ktoś spojrzy na moją młodszą siostrę tak, jak ja właśnie patrzyłem na tę małą, wpakuję mu cały magazynek w krocze.
Dziewczyna zaczęła wrzeszczeć. Czułem lekkie rozbawienie do czasu, aż prawie przegięła. Mogła nie wiedzieć, kim jestem, ale nie zamierzałem tolerować braku szacunku, nawet ze strony niczego nieświadomej osoby. Na szczęście w porę umilkła. Bystra. Zmrużyłem nieznacznie oczy, przyglądając jej się uważniej. Miała znajomą twarz. 
Jednak nie rozwinąłem tej myśli, bo odepchnęła moją dłoń, następnie znowu zaczęła krzyczeć, a ja próbowałem ją nieco bardziej zdeprymować spokojnymi odpowiedziami. Udało się. Przez moment w jej oczach płonął taki ogień, że od razu wiedziałem, iż ta kobieta ma w sobie coś, czego brakowało innym, które spotykałem na swojej drodze. 
– Chcę wiedzieć, kto to był – rzuciłem powoli, gdy zmierzała w kierunku parkingu, otulając się moją marynarką i kręcąc tyłkiem. 
Patrzyłem, jak ze złością zrzuca buty, odpala silnik i z przekleństwem na ustach gwałtownie rusza z miejsca. Wpatrywałem się chwilę w jej samochód. Nie musiałem się odwracać, by wiedzieć, że Ethan zdążył spisać numer rejestracyjny. Znaliśmy się w końcu nie od dziś.
Już niedługo ta kobieta ponownie mnie spotka.
W zależności od tego, kim była, zobaczymy, czy jej się to spodoba, czy nie.

niedziela, 14 lutego 2021

"Złudne nadzieje" Adriana Rak

Autor: Adriana Rak 

Tytuł: Złudne nadzieje 

Gatunek: literatura piękna 

Wydawnictwo: WasPos 

Ilość stron: 312

Premiera: 9.02.2021

Oprawa: miękka 




"W pewnej chwili osunęłam się na podłogę. Upadając, zdążyłam jedynie cicho zapiszczeć i pomyśleć o tym, że przecież, kurwa , BYŁAM W CIĄŻY. Takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Nie mogłam dłużej być jego ofiarą. Nie mogłam powalać na poniżanie, a on nie mógł mnie bić, jeśli miałam donosić to dziecko!"




Natalia jest młodą kobietą, która od wielu lat żyje w chorym i toksycznym związku z Adamem. Mężczyzna jest bezwzględnym gangsterem, psychopatą i sadystą, który znęca się nad nią fizycznie i psychicznie.
Dziewczyna jest bita i gwałcona. W dodatku za miesiąc mają zostać małżeństwem. 
Kiedy Natalia dowiaduje się,  że jest w ciąży postanawia to  ukryć przed Adamem. 
Dziewczyna była zmuszana do pracy jako striptizerka w klubie Adama. Prowadził szemrane interesy, w których ona musiała brać udział. 
Natalia zrozumiała, że nadszedł czas, aby uwolniła się od Adama. Nie wiedziała jak to zrobić,  bo on był nieprzewidywalny.
Gdy go poznała parę lat temu miała złamane serce i myślała,  że trafiła na wyjątkowego faceta. Po kilku miesiącach okazało się,  kim on jest, ale trwała przy nim chociaż każdego dnia wyrządzał jej wiele krzywd.
Niespodziewanie  w jej życiu pojawia się Daniel,  jej dawna wielka miłość. Mężczyzna nie potrafi zapomnieć o Natalii. Wyciąga do niej pomocną dłoń i pomaga jej uciec od Adama. 
Daniel zostawił ją kilka lat temu i nie podał powodu. Teraz miał poczucie winy,  że to przez niego znalazła się w takiej sytuacji.
Oboje zaczynają żyć z daleka od Adama. Natalia dochodzi do siebie po traumatycznych chwilach. Jednak cały czas boi się,  że Adam odnajdzie ją.

"Wciąż,  pomimo wydostania się z rąk Adama, nie mogłam uwierzyć,  że uciekłam,  że w ogóle udało mi się tego dokonać"


Czy Natalia wybaczy Danielowi, że w przeszłości zostawił ją?
Czy odzyska spokój i przestanie się bać?



Autorka w powieści pt. "Złudne nadzieje" poruszyła bardzo trudny temat. Otóż życie młodej kobiety z bezwzględnym gangsterem, psychopatą i sadystą to prawdziwe piekło. Natalia była bita i gwałcona przez kilka lat. Była ofiarą przemocy domowej. To wszystko jest bardzo przerażające.  Adam zastraszył ją do tego stopnia, że bała się komuś o tym powiedzieć. Cierpiała w samotności.  Jako ofiara grała rolę posłusznej i oddanej partnerki, która godzi się na wszystko,  co zgotuje jej pan i władca. Zaślepiona początkowym uczuciem do Adama była podatna na manipulację. Poza tym bała się kary za nieposłuszeństwo dlatego tańczyła w jego klubie. 
Na szczęście jej rodzina zorientowała się jak jej życie wygląda  i zareagowali.

Książkę pochłonęłam w weekend. Czyta się ją bardzo szybko, bo niesamowicie wciągająca jest ta historia. Nie mogłam od niej oderwać się.  Cały czas trzymałam kciuki za Natalię. 
Autorka stworzyła genialną powieść. 
Akcja powieści toczy szybko. Jest też namiętność i pożądanie,  które wciąż czują do siebie byli kochankowie. 
Co z tego uczucia wyniknie, przekonacie się sami...
Zakończenie powieści jest mocne i sprawiło , że będę czekała z niecierpliwością na drugi tom. Jestem bardzo ciekawa dalszych losów Natalii i Daniela. 
Warto przeczytać, bo to kolejna świetna powieść Adriany Rak. 
Polecam!

Za egzemplarz powieści dziękuję Wydawnictwu WasPos oraz autorce Adrianie Rak.

wtorek, 9 lutego 2021

"Prosto w serce" Jolanta Kosowska

Autor: Jolanta Kosowska 

Tytuł : Prosto w serce 

Gatunek: romans 

Wydawnictwo: Novae Res 

Ilość stron: 374

Rok wydania: 2020

Oprawa: miękka 





"Dla całego świata możesz być nikim, 
  dla kogoś możesz być całym światem"



Hania Dobrzyńska szykuje się do ślubu. W salonie sukien ślubnych robi przymiarkę sukni.
Parę dni temu odebrała dyplom ukończenia studiów. Architektura wnętrz to jej pasja.
Za dwa tygodnie ma wziąć ślub. 
Kilka dni wcześniej Hania trafiła do szpitala, w którym lekarz zdiagnozował u niej stwardnienie rozsiane. 
Narzeczony Hani Bartek zadzwonił do niej i zerwał z nią przez telefon. Powiedział jej, że nie jest gotowy opiekować się  nią przez całe życie. 
Pech sprawia, że dziewczyna traci też pracę.
Hania załamała się.
Francesco, Włoch prowadzący restaurację  w Polsce zapoznaje ją ze swoim przyjacielem Pierre'em. Mężczyzna proponuje jej pracę we Francji.  Hania wyjeżdża do Prowansji. Chce od nowa poukładać sobie życie. 
Tam poznaje syna Pierre'a, Andrè. Między nimi zaczyna coś iskrzyć...
W pewnym momencie pojawia się tam Bartek, który chce znowu namieszać w życiu Hani.

Czy Hania ułoży sobie życie w Prowansji?
Czy wybaczy Bartkowi?

"Życie jest tak krótkie i tak bardzo ulotne. Trzeba się spieszyć, żeby zdążyć być szczęśliwym"

"Prosto w serce" wciąga od pierwszych stron. To cudowna, magiczna i romantyczna powieść. 
Historia chwyta za serce.
Autorka pięknie opisała Francję i sprawiła, że każdy uwierzy w miłość.
Powieść ta pokazuje jak bardzo pomocni i potrzebni są przyjaciele w naszym życiu, aby podnieść się po upadku. 
Powieść bardzo emocjonalna.
Będziecie oczarowani.
Polecam gorąco!

sobota, 6 lutego 2021

"Smak pożądania" Nana Bekher

Autor: Nana Bekher 

Tytuł: Smak pożądania 

Gatunek: Romans/erotyk

Wydawnictwo: Lucky

Rok wydania: 2020

Ilość stron: 384

Oprawa: miękka 





Julia Maj wyjechała z rodzinnego Szczecina do Irlandii,  aby studiować prawo.
Po zdaniu wszystkich egzaminów marzy, by z przyjaciółkami zwiedzić Zieloną Wyspę. Potem chce znaleźć pracę w swoim zawodzie w Dublinie, bo nie chce wracać do Polski. 
Julia i jej przyjaciółka Vivian muszą pracować w restauracji,  aby odłożyć pieniądze na wycieczkę.
Gdy Vivian zostaje wyrzucona z pracy proponuje Julii wypad na bankiet w restauracji hotelu Plaza, gdzie mogą zarobić pieniądze jako hostessy.
Na miejscu okazuje się,  że  Vivian oszukała Julię i na tym bankiecie nie będą pracowały jako hostessy, ale będą gośćmi.
Gdy pod hotelem Julia chce uciec do domu wpada na mężczyznę o hipnotyzujących zielonych oczach i seksownym głosie.
Chęć ponownego zobaczenia tajemniczego przystojnego biznesmena jest tak silna, że Julia postanawia iść na ten bankiet.

"Nie sposób oderwać od niego wzroku. Jego oczy są po prostu hipnotyzujące, a gdy się uśmiecha, ukazuje seksowne dołeczki w policzkach"

Gdy Vincent Arnauld proponuje jej spacer ona nie potrafi mu odmówić.

"Przewierca mnie hipnotyzującym spojrzeniem"

W pewnym momencie on namiętnie ją pocałował, a ona uciekła mu zabierając jego marynarkę.
Gdy Vincent odnalazł Julię odbierając od niej  swoją marynarkę zaprosił ją na randkę.

"Odwracam się powoli w jego stronę, starając się uspokoić zbyt szybko bijące serce. Mężczyzna bierze głęboki wdech, mierząc moją sylwetkę wzrokiem. Chwyta dłonią mój podbródek, unosi go trochę, tak bym spojrzała mu prosto w oczy. Zaraz stracę oddech"

Oboje zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia.

"Oddaję mu się całkowicie,  czując, jakby czas się wokół nas zatrzymał, jakbyśmy byli tylko ja i on"

Wszystko układa się wspaniale tylko Julia zaczyna zastanawiać się nad dziwnym zachowaniem Vincenta, gdy on na weekendy wyjeżdża do Paryża do schorowanej mamy. Za każdym razem ona nie ma z nim kontaktu, a on odzywa się do niej dopiero po powrocie z Paryża. 
Niestety tajemnice jakie ukrywa przystojny Francuz sprawią, że Julia nie wierzy w szczęśliwe zakończenie,  ale nie potrafi wyrzucić go z serca ani z głowy...

Co takiego ukrywa przed Julią seksowny Francuz? 
Czy ich miłość pokona wszystkie przeciwności losu?
Jaką cenę będą musieli zapłacić za swoje szczęście?


"Czy on zdaje sobie sprawę z tego,  co właśnie ze mną wyprawia? No jasne, że zdaje. Jest całkowicie świadom swojej atrakcyjności i doskonale wie, że zupełnie się w nim zatracam"



"Smak pożądania" to historia o miłości,  pożądaniu, kłamstwach, intrygach, tajemnicach i o walce o ukochaną osobę.
Jestem zachwycona tą powieścią.  To bardzo emocjonująca historia, która rozwija się dynamicznie.

Będzie bardzo gorąco i namiętnie!

Spędzicie z tą książką cudowny czas

Polecam gorąco!

piątek, 5 lutego 2021

"Nimfomanka" Sonia Rosa

Autor: Sonia  Rosa

Tytuł: Nimfomanka

Gatunek: Erotyk

Wydawnictwo: Filia

Rok wydania: 2020

Ilość stron: 424

Oprawa: miękka 



W "Nimfomance" poznajemy Anitę, która jest uzależniona od seksu. 
Nimfomania sprawiła, że ciągle zmienia miejsce zamieszkania,  a jej splugawiona dusza ciągnie się za nią. To jest jej nałóg i przekleństwo. Ciągle czuje głód seksu. Nie jest wybredna. W każdym napotkanym mężczyźnie widzi potencjonalnego kochanka na jednorazową przygodę. Nie ważne jak on wygląda i ile ma lat. Nie interesuje ją, gdzie to zrobią. Może to być w krzakach, męskiej toalecie, barze, stacji benzynowej... Każde  miejsce jest dobre, by poderwać faceta, a oni prawie nigdy jej nie odmawiają.
Kiedy nachodzi ją ten obłęd czuje się jakby ją coś opętało. Ona nie potrafi zapanować nad swoją żądzą. W jej głowie cały czas pojawiają się fantazje erotyczne z nieznajomymi mężczyznami. 
Po każdej takiej przygodzie, która zazwyczaj nie daje jej satysfakcji, kobieta odczuwa wstyd i upokorzenie.  Jednak nie może z tym skończyć.


"Kobieta, którą widzę naprzeciwko, ma rozmazaną szminkę, potargane włosy i rozbiegane spojrzenie szaleńca, który  dawno temu stracił kontrolę nad swoim własnym życiem..."


Anita desperacko potrzebuje bliskości, miłości i aby ktoś w końcu dał jej poczucie bezpieczeństwa. Jednak, gdy tak staje się ona kolejny raz poprzez głód przygodnego seksu traci wszystko.
Potrafi palić za sobą mosty. Od dawna wie, że jest chora. Przez jej pociąg do seksu straciła męża, syna, przyjaciół, szansę na rozwój zawodowy oraz dom rodzinny.
Zbyt wiele osób widziało to kim była i jak nisko upadła.


"Tamtego chłodnego jesiennego popołudnia,  stojąc pośrodku cichej sopockiej uliczki, zrozumiałam, że nigdy na dobre się nie zakorzenię, bo zawsze będzie się za mną ciągnąć przeszłość "




Anita nie potrafi funkcjonować bez faceta, wciąż szuka miłości i bliskości. Boi się być sama. Od dzieciństwa odczuwa pustkę i rzuca się na oślep w każdy kolejny związek. 
Każda rozmowa telefoniczna z synem rozwala ją emocjonalnie. Boi się,  że któregoś dnia jej syn dowie się całej prawdy o niej.
Szuka terapeuty od uzależnień. 


"Muszę iść na terapię, spróbować jeszcze raz , skończyć z tym szaleństwem - mówię sobie. Po chwili zaczynam jednak myśleć o nieznajomym ze sklepu i jeszcze raz się masturbuję"



W pewnym momencie pojawia się osoba, po której nikt nie spodziewałby się, że zaproponuje Anicie pomoc...
Czy Anita wygra z nałogiem?
Jeśli przeczytacie sami przekonacie się.

Książka bardzo mnie wciągnęła. 
W tej powieści przeszłość przeplata się z teraźniejszością. I bardzo dobrze, bo możemy poznać dzieciństwo Anity i jako dorosłą kobietę. Możemy przekonać się,  co spowodowało, że stała się  taką kobietą. Wydarzenia, jakie miały miejsce w przeszłości napewno miały ogromny wpływ na to, jaką kobietą stała się. 
Gdy przeczytacie całą powieść zrozumiecie, czym jest nałóg Anity. Uzależnienie to jest bardzo destrukcyjne i niszczące życie.
Autorka pokazała w powieści psychikę głównej bohaterki, jej myślenie i jak rozpada się jej życie. 
Ta książka pokazuje czym jest nimfomania. Daje do myślenia i pokazuje jaką walkę z tym nałogiem toczyła główna bohaterka. 

Polecam!


"Pod wojennym niebem" Siobhan Curham

Autorka: Siobhan Curham Tytuł: Pod wojennym niebem  Tytuł oryginału: Beyond This Broken Sky Kategoria: literatura obyczajowa  Wydawnictwo: F...