Macie ochotę na mroczną podróż w przeszłość, która nie daje o sobie zapomnieć?
Lubicie czytać wstrząsające kryminały, które łączą inteligentną intrygę z głęboką analizą ludzkiej psychiki? To idealna lektura dla fanów mrocznych opowieści o niewyjaśnionych zbrodniach i konsekwencjach przeszłości.
Rok 1994, Gdynia. Czteroosobowa rodzina Albrechtów znika bez śladu, pozostawiając w domu półtorarocznego synka Aleksandra. Przez 30 lat sprawa pozostaje nierozwiązana. W 2024 r. duet śledczych z gdańskiego Archiwum X , Edward Sokulski(doświadczony, sceptyczny) i Daria Tyszka (bezkompromisowa, młoda) podejmuje wyścig z czasem, by odkryć prawdę. Śledztwo utrudniają znikające dowody, dokumenty sprzed lat są niekompletne. Ściana milczenia, świadkowie albo nie pamiętają, albo boją się mówić.
Klątwa rodziny, krewni zaginionych umierają w tajemniczych okolicznościach. Prowadzący śledztwo nie spodziewają się, że ktoś obserwuje ich każdy krok, a odkrycie prawdy może kosztować ich życie.
📍 Najsilniejsze strony książki to atmosfera mrocznego noir. Ludwik Lunar mistrzowsko buduje klimat pesymizmu i niepokoju. Opisy Gdyni lat 90., brudnej, naznaczonej transformacją ustrojową i powiązaniami policyjno-mafijnymi nie są tłem, a żywym elementem opowieści. Deszczowe ulice, zrujnowane budynki i „świat, którego już nie ma” tworzą klaustrophobiczną przestrzeń, gdzie zło czai się w każdym zaułku. Wielowymiarowi bohaterowie. Relacja Edwarda Sokulskiego i Darii Tyszki to jeden z filarów powieści. Ich dynamiczna chemia to połączenie wzajemnej nieufności, ochronnych instynktów i zawodowego respektu, nadaje historii autentyczności. To nie archetypowi „twardzi gliniarze”, ale postacie z bagażem błędów, słabości i moralnych dylematów.
Przenikliwa eksploracja pamięci. Czytając zadawałam sobie fundamentalne pytania: Czym jest prawda po 30 latach? Czy czas zaciera winę, czy ją pogłębia? Ludwik Lunar pokazuje, jak pamięć bywa wybiórcza, a ludzie ukrywają niewygodne fakty za mgłą półprawd. Retrospekcje z 1994 r. przeplatają się ze współczesnym śledztwem, tworząc narracyjny patchwork, który czytelnik musi sam poskładać. Zaskakujące zakończenie. Finał wstrząsa i pozostawia z uczuciem goryczy i niedowierzania . W przeciwieństwie do powieści, które „zszywają” wszystkie wątki, autor celowo zostawia lukę jak w życiu, niektóre tajemnice nigdy nie znajdują pełnego wyjaśnienia.
⚠️ Słabsze elementy to chaos narracyjny. Zmienne tempo i wielogłosowa narracja (Sokulski + Tyszka) wymagają od czytelnika uważności. Można czuć niedosyt, gdyż autor nie łączy wyraźnie wszystkich wątków w epilogu.
🎭 Ta książka jest nie tylko kryminałem, ale studium konsekcji zła. Autor pyta: Czy rozpoznasz zło, jeśli stanie tuż obok ciebie? Pokazuje jak granice między ofiarą a katem bywają zatarte, a przeszłość nawet ukryta zawsze domaga się rozliczenia.
Dla kogo jest ta książka?
👍 Dla miłośników klimatów noir (np. serii Millennium), kryminałów z filozoficznym przesłaniem (jak u Jo Nesbø) oraz historii osadzonych w realiach Polski lat 90.
👎 Uniknąć powinni czytelnicy szukający lekkiej rozrywki lub jednoznacznie rozwiązanej zagadki.
Tonąc w morzu krwi” to majstersztyk polskiego kryminału, który wciąga jak wir, zmusza do myślenia i zostawia ślad na długo po zamknięciu książki. Autor udowadnia, że gatunek może być literackim zwierciadłem, w którym przegląda się nasza najciemniejsza strona .
Moja ocena: 9/10 🌟
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Filia / FILIA MROCZNA STRONA za egzemplarz książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz